Koniec ferm futerkowych w Polsce coraz bliżej
Małgorzata Tracz, Posłanka Partii Zieloni, należącej do Koalicji Obywatelskiej, złożyła projekt zakazu hodowli zwierząt na futra. Dyskusje i konsultacje na ten temat trwają w Polsce od lat. Wreszcie wydaje się, że uchwalenie projektu jest jak najbardziej realne.
Projekt zakłada, że od momentu jego wejścia w życie nie będą mogły powstawać w naszym kraju nowe fermy, a wszystkie istniejące będą musiały być zamknięte do 2029 roku. Dla hodowców przewidziane są odszkodowania - tym większe im szybciej uda im się zakończyć działalność. Ponadto przewidziane są fundusze na odprawy dla pracowników.
Za projektem opowiada się Platforma Obywatelska, Lewica, Polska 2050 i być może niektórzy posłowie PiS-u. Ta partia za swoich rządów w 2020 roku ogłosiła podobny projekt, choć szybko się z niego wycofała. Przeciwny zakazowi jest należący do rządzącej koalicji PSL oraz opozycyjna Konfederacja. Czeka nas zatem gorąca debata na temat projektu i potencjalne tarcia w koalicji.
Obecnie w Polsce jest ok. 360 ferm futerkowych. Według dostępnych danych z 2021 roku, rokrocznie zabijane jest w nich około 5 milionów norek, 20 tys. lisów oraz 4 tys. jenotów. Konfederacja protestując przeciw zakazowi używa argumentu, że hodowla zwierząt futerkowych to "duża część polskiej gospodarki zatrudniająca wiele osób". Tymczasem wytwarza ona jedynie około 0,08% PKB i stanowi 0,06% rynku pracy.
Zdaniem autorów projektu, polskie społeczeństwo jest od lat gotowe na taką zmianę - nie nosi się już naturalnych futer, a zakaz ferm futerkowych funkcjonuje w 20 krajach Europy. Czas ukrócić cierpienie zwierząt również i u nas.